Pan Bogusław Jabłoński, mieszkaniec Korczyny hoduje króliki od 12 roku życia. Swoją przygodę z sympatycznymi zwierzętami zaczynał od „mieszańców”. Jego serce podbiła jednak inna rasa, z którą zapoznał go sąsiad – olbrzymy belgijskie. To właśnie im poświęcił niemal całe swoje życie.
Życzliwy sąsiad użyczył Bogusławowi Jabłońskiemu pierwsze samice, dopomógł mu w pozyskaniu młodych królików. Jak wspomina pan Bogusław, w tamtych latach nie było łatwo o dobrej jakości zwierzęta, brakowało wszystkiego.
- Po „lepsze” króliki jeździło się do Rzeszowa, autobusem. Przywożono je w torbach, „za pazuchą”… - uśmiecha się hodowca. – Od początku zależało mi na ulepszeniu rasy – dodaje.
Hodowla prowadzona była początkowo w sposób amatorski, hobbystycznie. Bogusław Jabłoński uznaje ten czas za stracony, gdyż zwierzęta, choć „medalowe” nie mogły być wystawiane w konkursach, czy na wystawach.
W prowadzeniu działalności pomogła współpraca z Krajowym Centrum Hodowli Zwierząt, instytucją czuwającą nad rozwojem jakościowym zwierząt hodowlanych. Centrum zajmuje się również doradztwem, przeprowadza kontrole, które dzięki obiektywnym spojrzeniu pozwalają poprawiać hodowle. Lustracje dokonywane są dwa razy do roku.
Króliki to zwierzęta bardzo delikatne, podatne na zachorowania. Wymagają szczególnej troski, nieraz szczepień, dużej ilości pokarmu. Pan Bogusław ma obecnie ok. 100 „podopiecznych”. Jest to nieco mniej, niż w poprzednich latach, zależy mu jednak nad poprawą jakości rasowej.
Swoje zwierzęta wystawiać zaczął jedenaście lat temu. Sukcesy przyszły szybko – panu Bogusławowi udało się zająć pozycję niekwestionowanego lidera, hodowcy królików bardzo wysoko ocenianych.
Ostatnia XXII Regionalna Wystawa Zwierząt Hodowlanych w Boguchwale (26-27 czerwca br.) przyniosła kolejne zwycięstwo w dwóch kategoriach. Tytuł championa przyznany został olbrzymowi belgijskiemu białemu oraz kolorowemu. Dwa „złota” to bezapelacyjna wygrana w kategorii ras olbrzymich.
Jak osiągnąć takie sukcesy? Pan Bogusław tłumaczy skromnie:
- Nie da się tego robić dla pieniędzy, dla interesu. Takie „hodowle” od początku skazane są na porażkę. Do królików potrzebna jest pasja, serce. Dzięki temu „kapitałowi” dużo łatwiej będzie ponosić koszty – przede wszystkim codzienną pracę przy zwierzętach.
Gratulujemy i życzymy powodzenia na przyszłych wystawach – kolekcja złotych pucharów nigdy nie jest za mała!